Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Artmac z miasteczka Pabianice . Mam przejechane 20631.98 kilometrów w tym 477.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Artmac.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
53.96 km 0.00 km teren
01:44 h 31.13 km/h:
Maks. pr.:41.90 km/h
Temperatura:15.6
HR max:165 ( 82%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: 1057 kcal

Po pracy.

Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

W końcu w miarę ładny dzień, więc udało się przetestować nowe siodełko Selle Italia. (model: Max Slr Gel Flow) Pierwsza jazda całkiem przyzwoicie. Zobaczymy jak się sprawuje na dłuższych dystansach.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
58.81 km 0.00 km teren
01:50 h 32.08 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:16.2
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:163 m
Kalorie: kcal

Sentymentalnie.

Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

Wybrałem się na trasę na której jeździłem praktycznie cały rok w moim debiucie szosowym. Spokój mały ruch całkiem przyzwoita ilość kilometrów. Jedynym mankamentem były niektóre strasznie dziurawe odcinki. Cześć została wyremontowana ( Pawlikowice w stronę Róży i koło jeziora za Mierzączką Dużą) niestety najgorsze dziury przed Dłutowem nie dość, że nie zostały załatane, to kolizja jeszcze wydatniej się powiększyła. Droga jest w kompletnej rozsypce. Zwolniłem do minimum, lawirowałem na co lepsze kawałki asfaltu, ale i tak mnie często telepotało. Dalej trasa już bardzo przyjemna. Głównie dlatego, że W Górkach Dużych w końcu zaczęła się jazda z wiatrem. Pod koniec przyspieszyłem jeszcze bardziej, gdyż na horyzoncie pojawiła się wielka ciemna chmura. Udało się wrócić przed deszczem.

http://connect.garmin.com/activity/481678429
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
72.47 km 0.00 km teren
02:20 h 31.06 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:18.6
HR max:173 ( 86%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:384 m
Kalorie: 1295 kcal

Pierwszy upadek pod stacją, czyli kryzys.

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 0

Co prawda wstałem rano z myślą o wybraniu się na ustawkę, czy to pabianicką, czy to rzgowską. Ale 5 minut po pobudce stwierdziłem, że nie ma sensu. Jakoś licho się czułem. Wróciłem równie szybko do łóżka jak z niego wstałem :) Jak się potem okazało była to bardzo słuszna i dobrze przemyślana koncepcja (oczywiście nie chodzi mi tu o powrót pod ciepłą kołderkę :)

Postanowiłem, że i tak gdzieś się dzisiaj przejadę, bo przecież mieliśmy taką ładna pogoda za oknem, że aż grzechem byłoby gdzieś nie skoczyć. Obrałem standardową niedzielną trasę, czyli dokładnie podążałem szlakiem ustawki pabianickiej. Jednak od samego początku jechało się źle. Ledwo co wchodziłem na 5 strefę tętna, a organizm sam się prosił o wygodny fotel i zimne piwko :D

Niezrażony tym jechałem dalej, ale bez jakiegoś większego szaleństwa. Do Grabicy jechało się nawet znośnie z paroma mocniejszymi depnięciami, czy to w Górach Małych, czy w Jutroszewie. Niestety w Rusocicach zaczęły się schody i to coraz bardziej wymagające. Najpierw złapał mnie typowy lekki kryzys, więc zwolniłem, aby nie zakwasić zbytnio mięśni. Dużo to niestety nie dało.

Mało tego, zaczęło mnie coś uwierać w lewym udzie i to coraz mocniej. Stanąłem na chwilę, aby się trochę rozprostować, jednakże nie za wiele to pomogło. Na koniec zaczęły mi "mrowieć" stopy. Ni stąd ni zowąd prędkość spadła do 20 km/h. Co mnie delikatnie mówiąc mnie strasznie zaskoczyło, bo nie pamiętam kiedy tak wolno jechałem. Podjazd w Dłutowie to była walka już o każdy kolejny metr. Do domu dojechałem nie przekraczając 25km/h. Aby nie kusić jakiegoś przetrenowania, czy innej cholery.

http://connect.garmin.com/activity/474828940
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
49.14 km 0.00 km teren
01:27 h 33.89 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max:183 ( 91%)
HR avg:156 ( 78%)
Podjazdy:260 m
Kalorie: 1021 kcal

Prawie jak samochodem

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 2

Miał być dzisiaj dzień regeneracji, a wyszło zupełnie na odwód. Ale od początku. Po powrocie z uczelni zacząłem zbierać się bardzo powoli na rower, kiedy zadzwonił Radek z pytaniem, czy gdzieś nie skoczymy. Zgodziłem się, bo samemu nie chciało mi się właśnie jechać. Trasa standardowa z małą różnicą, że to początku to ja większość prowadziłem. Od Tuszynka Majorackiego zmiany co 2-3 kilometry. Przełożyło się to na kosmiczną wręcz średnią jak na dwie osoby. W pewnym momencie mieliśmy 34.7 km/h i tak praktycznie do Dłutowa.

Na wysokości Bud Dłutowskich łapie nas ustawka rzgowska. Krótko mówiąc zaczęła się zabawa :) Radek ładnie mnie wyprowadził w momencie kiedy wyprzedził nas Tir. Mała redukcja biegów i ruszyłem jak poparzony do przodu.. Nie wiem ile przejechałem metrów, ale trochę tego było. W momencie kiedy odpuściłem peleton miałem jakieś 100 metrów za mną :) Pojechałem po ambicji jakiś dwóch dziadziusiów, którzy szybko mnie złapali, potem wyprzedzili i to by było na tyle ich popisów.

Chociaż jeden pokazał jeszcze, że na drodze z rowerem wartości około 15 tys. czuje się jak Pan wszechmocny i o mało nie spowodował poważnej kraksy zajeżdżając nam drogę. Jednomyślne, głośne, z 6 gardeł KURWA postawiło go do pionu i wrócił do szeregu. Kiedy złapał mnie Radek uzgodniłem że wracamy przez Pawlikowice i co ? Od razu długo do przodu. Była noga, trzeba korzystać, znowu towarzystwo zostało w tyle. Udało się szybko odbić na ww. miejscowość i chwilę poczekałem, aż Radek mnie złapie. Dalej już spokojnie w granicach do 30km/h wracamy do domu.

Mega fajna sprawa na prostym rowerku jaki mam urwać paru starszych doświadczonych kolarzy na wypasionych brykach.
Sprawdza się stara dewiza, że rower jednak sam nie pojedzie :)

Amen !
http://connect.garmin.com/activity/472862106

Dane wyjazdu:
45.16 km 0.00 km teren
01:26 h 1:54 km/h:
Maks. pr.:1:25 km/h
Temperatura:15.6
HR max:178 ( 89%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:159 m
Kalorie: 963 kcal

Bez szału.

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0

Trasa wymyślona w zeszłym roku. Kręcenie się po okolicy, nie dalej niż 5 kilometrów od Pabianic. W Gorzewie i Szynkielewie trochę poszarpałem na podjazdach. Powrót już na małym deficycie kalorycznym, także zdecydowanie wolniej, niż szybciej.

Garmin:

Kategoria Do 50km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
39.03 km 0.00 km teren
01:14 h 31.65 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:171 ( 85%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy: 94 m
Kalorie: 807 kcal

Babichy.

Poniedziałek, 31 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 0

Anginę mam już za sobą. Antybiotyk cały wybrany, także można chyba śmiało stwierdzić, że jestem zdrowy. Tym bardziej, że ból gardła nie daje już o sobie znać. Pomysł był taki, aby wybrać się dzisiaj z Maciejem na setkę do Piotrkowa Trybunalskiego. Jednak Maciek nie czuł się najlepiej po wczorajszym treningu, więc pomysł spalił na panewce. Sam rano jakoś nie czułem się za dobrze. Nogi ciężkie, w ogóle topornie coś mi się wstawało... Jednakże postanowiłem gdzieś się mimo wszystko ruszyć. Strasznie ciepło dzisiaj było, dlatego też po raz pierwszy w tym roku wskoczyłem w nowy, zestaw letni. Ciuchy jakże by mogło być inaczej od Włochów. NALINI. Sprawdzona marka, tyle na ten temat. Co do samego treningu, to jechało się bardzo przyjemnie. Średnia znowu wyszła naprawdę przyzwoita. Zaczynam podejrzewać, że albo Garmin coś przekłamuje, albo rzeczywiście jestem na tyle już mocny, że nawet jazda pod wiatr nie wpływa na to, że średnią spada na łeb na szyje. Znowu mi wyszło prawie 32km/h ???

Trasa i inne dane:
http://connect.garmin.com/activity/471039815#

Kategoria Do 50km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
53.99 km 0.00 km teren
01:40 h 32.39 km/h:
Maks. pr.:49.10 km/h
Temperatura:18.0
HR max:166 ( 83%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy:142 m
Kalorie: 1099 kcal

Wytrzymałość #2

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0

Miałem dzisiaj odpoczywać, bo mam lekkie zapalenie wirusowe migdałów (skracając anginę). Ale póki człowiek nie dogorywa w gorączkowym widzie, to różne dziwne pomysły przychodzą do głowy. W ten oto sposób pojechałem na rower :D Dla bezpieczeństwa, żeby nie było, że jestem aż tak bardzo nieroztropny założyłem szalik :) Wyglądało to komicznie, gdy na dworze 18 stopni w cieniu, no ale cóż. Coś za coś. Początek z wiatrem, powrót to walka, która wychodziła mi całkiem nieźle. Od jutra tworzę plan na najbliższe pół roku. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, zarówno na tle organizacyjnym jak i czysto sportowym :)


Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
52.90 km 0.00 km teren
01:40 h 31.74 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:9.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:291 m
Kalorie: 1145 kcal

Test nowych zabawek.

Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 4

Nadarzyła się okazja, aby przetestować w końcu dwie nowe zabawki.

Pierwsza to:
Garmin EDGE 500 RED
Nic dodać nic ując. Na dodatek piękne tło :)
Nic dodać nic ując. Na dodatek piękne tło :) © ArtMac
Trochę mi zajęło, aby połapać się we wszystkim co Garmin oferuje i tak nie wiem jeszcze wszystkiego. Samo zamontowanie wszystkich czujników, tak aby wszystko poprawnie działo jest nie lada wyzwaniem. Ale udało się. Hmm.. W porównaniu do Sigmy, chociaż, nie tutaj nie ma co nawet porównywać. Nazwanie tego licznikiem już jakoś nie pasuje. Zaczynam poważne treningi. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało :)

Druga:
Kask CATLIKE WHISPER
Mimo tego, iż nie lubię kotów to do tego jakoś się przekonałem :)
Mimo tego, iż nie lubię kotów to do tego jakoś się przekonałem :) © ArtMac
Kask super przewiewny, w końcu 39 otworów. Jedyny mankament to kółko jak i cała konstrukcja do regulacji jest trochę za mała. Nie czuć, aż tak mocnego mocowania jak w poprzednim kasku. Mimo tego wszystko ładnie leży po mocnym skręceniu.


Nie będę wdawał się w szczegół kiedy mogę tylko wkleić to: http://connect.garmin.com/activity/468433928 :)
Część trasy jechałem z facetem na zajebistym Canyonie. Noga średnia, chyba dlatego, że bierze mnie choroba, zmykam do lekarza.

Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
21.02 km 0.00 km teren
00:44 h 28.66 km/h:
Maks. pr.:46.01 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na szybko.

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 0

Szybka przejażdżka po powrocie z uczelni. Test na testowym siodełku Selle Italia. Całkiem przyjemnie, chociaż mam nadzieję, że moje będzie o wiele wygodniejsze.
Kategoria Do 50km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
85.83 km 0.00 km teren
02:55 h 29.43 km/h:
Maks. pr.:42.79 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trochę dłużej.

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 2

Już w czwartek zakładałem, że w sobotę pojadę gdzieś dalej bez specjalnej spiny. Wyszło tak, iż wybrał się ze mną Bartek który też przymierzał się do spalenia trochę zimowych, zbędnych zapasów :D

Ruszamy w stronę Prawdy, gdzie za namową Bartka mieliśmy kierować się na odcinek S8, który prowadził do Tomaszowa Mazowieckiego. Początek bardzo udany, udaje się wjechać bez przenoszenia rowerów przez płyty betonowe, które leżą już na wszystkich zjazdach. Ciekawe dlaczego ? :D

Po niecałych dwóch kilometrach jazdy ukazały nam się bardzo ciekawe obiekty. Na całej szerokości drogi porozstawiane są  budki, a do czego ? Ano jak to u nas zwykle bywa na każdym kroku sępią od nas kasę, czyli krótko mówiąc dojeżdżaliśmy do miejsca, gdzie pobierane są opłaty. Bardzo zastanawiające za co będziemy płacić ? Może za to, że na nieoddanej jeszcze drodze pojawiają się już pierwsze łaty... Po prostu aż boki zrywać.

Niestety dalej już tak zabawnie nie było. Jakieś 900 metrów po przejechaniu tych wspaniałych obiektów. Z tyłu dobiega nas przerażający klakson. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to że jakiś pojeb dostał się jakimś cudem na drogę i szpanuje swoim 20 letnim oplem, ale nie. Był to chyba stróż owej drogi... Dogonił mnie i zaczął spychać na barierki. O mało mnie nie przejechał. Z perspektywy czasu zaczynam żałować, że nie oparłem się blokiem na tym złomie, gdyż tyle mi facet pozostawił miejsca... Pokrótce wdałem się w pyskówkę. Facet drze się, że nie można tędy jeździć, bo to jest droga publiczna. WTF ??? Co to za argument ? Wyśmiałem go. No to ten wypalił, że to droga prywatna WTF2??? Spytałem grzecznie czyja ta droga w takim razie jest ? Odpowiedź, jakże wysublimowana: Pana dyrektora jakiegoś tam. W sumie mogłem dalej się z nim kłócić, że owy dyrektor zarządza tylko tą drogą, a nie jest jej właścicielem, bo została wybudowana za nasze pieniądze, czyli podatników. Ale i tak ten cieć nie dałby nam dalej jechać.

Zawracamy i jedziemy dalej, aż do zjazdu w Dobroniu, gdzie rozstaję się z Bartkiem, który miał już dosyć na dzisiaj. Ja odbiłem do Łasku, gdzie dalej kieruję się na Chorzeszów, gdzie spotkałem dziewczynę na szosie, co nie zdarza się często. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam kiedy miałem przyjemność oglądania takich widoków, że się tak wyrażę :) Gdzieś na wysokości Woli Żytowskiej odcina mi już prąd. Do domu już spokojniej.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka