Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Artmac z miasteczka Pabianice . Mam przejechane 20631.98 kilometrów w tym 477.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Artmac.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z Grupą

Dystans całkowity:3500.83 km (w terenie 127.06 km; 3.63%)
Czas w ruchu:110:51
Średnia prędkość:28.40 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:5659 m
Maks. tętno maksymalne:191 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (83 %)
Suma kalorii:35909 kcal
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:70.02 km i 2h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
30.39 km 0.00 km teren
01:04 h 28.49 km/h:
Maks. pr.:38.44 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Babichy

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 1

Mimo iż przyjechałem po pracy strasznie wymordowany, to pod wieczór postanowiłem gdzieś się przejechać na mojej białej Pani. Tuż po Faktach rzuciłem jeszcze okiem TVN 24, ale tam kto ? Grzesiu Schetyna ze swoimi nowymi ząbkami. TURN OFF & LET'S GO. Bez przebierania się i zbędnych ceregieli ruszam do Babich. Wracając tą samą drogą odbiłem jeszcze na Rydzyny by rzucić okiem na budowę S8. Niewiele się zmieniło od ostatniej kontroli. Panowie się nadal opierdalają...

A na jutro ambitniejsze plany tzn. kurs na ustawkę pabianicką. Chyba, że spotka mnie jakaś niespodzianka, a dlaczego tak miałoby być ? Po prostu kończę jutro 21 lat.
Kategoria Do 50km, Z Grupą


Dane wyjazdu:
71.16 km 0.00 km teren
02:09 h 33.10 km/h:
Maks. pr.:55.88 km/h
Temperatura:20.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:162 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1286 kcal

Ustawka pabianicka.

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 4

W końcu udało mi się zebrać i wstać mniej więcej o 9, co w moim przypadku w niedziele jest pewnym ewenementem. Szybkie śniadanie, MaxCarbo do bidonu i w drogę. Lekko spóźniony, doganiam sporą grupę na krańcówce. Początek spokojny, schody zaczynają się na Tuszynie. Coraz mocniej i mocniej... W Lutosławicach wychodzę na czoło grupy i próbuję złapać 2 osobową ucieczkę. Niestety kończy się paliwo, puls skacze jak oszalały i to by było dzisiaj na tyle. Ogon mnie wyprzedza, a mnie brakuje oddechu żeby się zabrać dalej. Doganiam jeszcze jakiś dwóch kolarzy, którzy zostali w tyle, ale w Woli Kamockiej odpadam i od nich. Mijam jeszcze dwóch szosowców, którzy chyba zawrócili. Sam nie lubię zawracać, więc postanowiłem pojechać dalej. Do Grabicy dojeżdżam w iście zabójczym tempie. 23,25,27, a nawet 28 km/h ! Dopada mnie jakiś 3 kolarzy, którzy wyjeżdżają gdzieś na wysokości Gutowa Małego. Łapię koło i po paru minutach jestem już w stanie dać parę mocniejszych zmian. W Dłutowie łapiemy jeszcze 2-3 kolarzy, którzy odpadli z głównej grupy. I tak do samych Pabianic. Grupa kieruje się na Bugaj, ja spokojnie wracam na Piaski.

I to by było na tyle. Trochę mnie mierzi, że utrzymałem się tylko tyle...

Dane wyjazdu:
45.58 km 8.00 km teren
02:05 h 21.88 km/h:
Maks. pr.:30.88 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieczorem na piwko.

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 0

Koło 20 wyruszam wraz z Bartkiem w stronę budowy S8 w Pawlikowicach. Wdrapujemy się na budowę i aż do Mogilno Duże jedziemy po szeeeerokim, pięknym pasie asfaltu. Końcówka niestety jeszcze niedokończona, więc nie obyło się bez spotkania z głębokim piachem. Następnie przez Ślądkowice i Mierzączkę Dużą docieramy do Dłutowa, gdzie Bartek zaopatrza się w odpowiedni asortyment na stacji paliw. Można rzec, że kupił dla siebie trochę oleju napędowego :D Z Dłutowa wyjeżdżamy już po zachodzie słońca. Jadąc w stronę Górek Dużych nie obyło się bez światełek. Odbijamy na Czyżemin, gdzie docieramy z małymi problemami. Najpierw załadowany na full traktor zajął cała szerokość drogi, by parę chwili potem powtórzyła się ta sama sytuacji tylko z kombajnem. Niestety nadmierna prędkość owych pojazdów oraz pobocze pozostawało wiele do życzenia...

Dojeżdżając do lasu za Czyżeminem pojawiła się lekka nerwówka, czy aby na pewno to dobry pomysł. Strasznie ciemno... Jednak po odpaleniu mojej latareczki w HTC nasze wątpliwości rozwiały się jak kurz pozostały po wyprzedzającym nas w owym lesie BMW... Pan kierowca chyba nie był do końca w dobrej formie, gdyż droga leśna pomyliła mu się z drogą szybkiego ruchu. Bardzo dobrze, że nie był to jeszcze ten stan, (podejrzewam, iż parę % w powietrzu krążyło) aby stwierdził, że podróżuje po autostradzie...

Udało się dojechać do rozwidlenia dróg na Rydzynach, gdzie wraz z Jezusem wypiliśmy po jednym z dwóch naszych dzisiejszych dopalaczy. Nie było to przyjemne uczucie, gdyż ciągle po lesie coś łaziło... "Zwierzę, czy jadnak zombie" - Bartek... Tylko Jezus wiszący nad nami wiedział, kto albo co to było. Chcieliśmy się jeszcze przejechać po wcześniej już wspomnianej rewelacyjnej drodze S8, ale niestety nie było położonego asfaltu na odcinku przechodzącym przez Rydzyny. BA ! Był nawet ochroniarz, który nas grzecznie przegonił. W Pabianicach na osiedlu Bartka dopiliśmy to co zostało jeszcze w plecaku. Po 23 wróciłem do domu, akurat na "Karierę Nikodema Dyzmy" Zatrudnię się chyba na cmentarzu... :D

Nocny stróż © ArtMac

Odcinek S8 na wysokości Róży © ArtMac
Kategoria Cross, Do 50km, Z Grupą


Dane wyjazdu:
49.53 km 23.02 km teren
02:20 h 21.23 km/h:
Maks. pr.:34.47 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching, czli OFFROAD.

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0

W samo południe wraz z Bartkiem wyruszyliśmy poszukiwać kolejnych cennych zdobyczy jakie kryją się w skrzynki... Przeważnie trasa prowadziła przez pola, lasy, i trawy. Raz zmuszeni byliśmy przeskakiwać z rowerami przez strumyk. Do domu wróciłem jakbym wykręcił na szosie co najmniej 100km.
Ciekawe, czy to przez upał, czy trudność w terenie ?

Jeśli ktoś nie wie co to jest GOECASCHING, a jest zainteresowany to odsyłam do linku: GEOCACHING

Hej ho! Hej ho! Przez pola by się szło ... Szukamy celu podróży © ArtMac


Pierdo#@ nie jadę dalej, czyli bunt ! © ArtMac




Offroad © ArtMac
Kategoria Cross, Do 50km, Z Grupą


Dane wyjazdu:
100.62 km 0.00 km teren
03:16 h 30.80 km/h:
Maks. pr.:52.39 km/h
Temperatura:22.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:139 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1674 kcal

Solidnie na pożegnanie.

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 0

Mieliśmy na ostatni dzień pojechać z ustawką pabianicką. Czekamy o 10 na pętli. Nikogo nie ma, więc postanowiliśmy, że może już pojechali? Szybki SPEED przez 10km, ale nikogo nie złapaliśmy. Poczekaliśmy chwilę przy KeraKollu, przejechał tylko jeden straszy kolarz. Coś mi się popieprzyło. Byłem świecie przekonany, że i dzisiaj jedzie jakaś grupa z Pabianic. Radek rozwiał moje wątpliwości, informując mnie, iż w soboty jedzie tylko ustawka maratońska. No trudno. Może innym razem. Maciej stwierdził, że wraca w takim razie do domu na żagle, więc pojechałem z nim, aż za Wolbórz. W ten oto sposób skończyłem z kolejną wykręconą 100wką. W sumie przez te 4 dni wykręciliśmy ponad 400km. Czas na odpoczynek.

Dane wyjazdu:
44.85 km 0.00 km teren
01:39 h 27.18 km/h:
Maks. pr.:46.83 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Prostowanie zmęczonych już kości.

Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 19.07.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj miał być dzień odpoczynku, ale wyszedł bardzo leniwy dzień odpoczynku. Śniadanie grubo po 11, gdyż sama pobudka była niewiele wcześniej. Czyścimy trochę rowery po tych dwóch intensywnych dni i parę minut po 14 wyjeżdżamy. Kręcimy wokoło Pabianic, nie oddalając się od nich na 10km, a trasa wyszła całkiem spora. Ciekawostką dnia był atak młodego crossowca na podjeździe w Gorzewie. Mocno nas tym zaskoczył. Recz jasna nie mogło się obyć bez kontrataku. Parę sekund później był już daleko za nami :) Ale brawa za ambicje!

Dane wyjazdu:
158.46 km 0.00 km teren
05:28 h 28.99 km/h:
Maks. pr.:72.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:166 ( 83%)
HR avg:139 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3322 kcal

Życiówka Macieja, czyli Góra Kamieńsk w końcu zdobyta!

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Już wczoraj wieczorem wahaliśmy się co do planów na dzisiejszy dzień.Czy wybrać dzisiaj ustawkę pabianicką, czy też może wybrać się w stronę Bełchatowa ???

Wybraliśmy drugą opcję, gdyż noga po wczorajszej jeździe nie była za mocna. Jedno zastrzeżenie co do trasy – jak najmniejszy ruch.
Niestety nie dało się ominąć za bardzo drogi na Dłutów, ale miło wspominamy ten odcinek. Naliczyłem tylko 16 mijających nas samochodów. W ww. miejscowości odbijamy na Jutroszew, gdzie najchętniej by się zostało. Żadnego samochodu, asfalt rewelacyjny. Dalej niestety nie było już tak dobrze. Od momentu wjechania poza powiat łódzki-wschodni jakość nawierzchni zdecydowanie się pogorszył. Odcinek Gutów Mały i Gutów Duży nadaje się tylko do pozostawienia nad nim zmory milczenia. Polecono nam, abyśmy odwiedzili miejscowość Mzurki, ale również szału nie było. Asfalt równie kiepski jak na odcinku, który parę chwil wcześniej zostawiliśmy za plecami. Szybko przejeżdżamy tę wioseczkę i dojeżdżamy do rozwidlenia dróg Piotrków-Bełchatów.

I w tym momencie zaczynam namawiać Macieja do pomysłu odwiedzenia i znalezienia w końcu drogi na najwyższy punkt położony w naszym województwie. Jakby ktoś nie wiedział mowa tu o Górze Kamieńsk.

Ruszamy. Weryfikujemy od razu trochę tempo, gdyż obecnym tempem raczej byśmy nie dojechali na miejsce. Tak więc po 40km z średnią 31 zaczynamy jechać do Bełchatowa, do którego wpadamy parę minut po dwunastej. Tempo od razu spada, gdyż mając w pamięci trasę sprzed dwóch lat, kiedy kierowcy bardzo nieżyczliwie zachowują się wobec rowerzystów nawet szosowy zajmujących ich ukochaną drogę. „W końcu macie drogą rowerową zrobioną, pajace” – pamiętam to jak do dzisiaj. Gdyby chodziło tylko o takie gęganie, to byśmy to olali, ale trąbienie po pewnym czasie zaczyna wkurwiać. Średnia więc spada do 30km, czyli i tak nie jest źle.
Skręcamy na Kamieńsk i zaczynają się powoli schody. Najpierw dojeżdżamy do owej miejscowości. Po czym stwierdzam, że na pewno za daleko pojechaliśmy. Odpalam gdzieś na poboczu "internety", ale po EDGU strasznie topornie szło serfowanie :/ Po 10 minutach znajduję na jakimś forum, że podjazd zaczyna się w miejscowości Piaski. Odpalam nawigację od Google i jedziemy w wyznaczonym kierunku.
I co ?
Oczywiście nie dojechaliśmy na miejsce, a więc pozostaje dowiedzieć się czegoś od miejscowych. Pierwszy jegomość, ogrodnik, stwierdza, że powinniśmy zawrócić dwa kilometry i odbić pod wyciąg. Po dojechaniu na miejsce oczywiście podjazdu nigdzie nie ma. Jest za to wyciąg i ładna restauracja. Wchodzimy, szykują już dla nas kartę dań, a tu ZONK.
„Wie Pani może gdzie jest ASFALTOWY podjazd pod tę górkę za oknem, bo mamy już prawie 100 km w nogach i nie mamy już za dużo sił żeby kręcić tak w kółko??”

Młoda Pani z konsternacją na twarzy odpowiada „ Nie ma takiego podjazdu. Musicie Panowie u nas wypożyczyć rower downhillowy podjechać wyciągiem i zjechać sobie na dół. Innej możliwości nie ma”
Popukałem się w głowę i mimo wszystko grzecznie się pożegnaliśmy. Smutno na pewno było karcie dań, która tak ochoczo chciała znaleźć się w naszych dłoniach ^^ Podejmuję ostatnią próbę znalezienia czegoś konkretnego w Internetach i co?? BINGO !
Jedziemy w stronę Kleszczowa gdzieś w połowie są owe Piaski. Ruszamy mimo wszystko z mieszanymi odczuciami, ale niepotrzebnie, trafiliśmy. Niestety sklepu nigdzie po drodze nie było, więc wjeżdżamy na pustym baku. Pierwsze dwa odcinki do góry to istna masakra. Od razu pojawiają się myśli, „zawróć, daruj sobie, nie dasz rady” Decydujemy się jechać dalej, akurat mija nas Tir, jadący odpowiednim tempem dlatego się podczepiamy. Jakoś idzie do przodu. Podjeżdżam na szczyt pierwszy, czekam na Macieja, aby cyknął mi jakąś ładną fotkę.
I w dół.
Nie chcieliśmy skończyć jak niektórzy kolarze, którzy połamali na tym zjeździe nie jadą cześć swojego ciała, dlatego zjazd spokojny. Bez rozpędzania się. Na dole mamy przejechane równo 100km. Powrót pod wiatr, ale nawet o nim nie myśleliśmy. W głowie siedział nam tylko jakże piękne dwa słowa: SKLEP SPOŻYWCZY i znajdujący się w nim jakieś izotoniki, energetyki coś w tym stylu. Pierwszy znaleźliśmy dopiero prawie przy Bełchatowie. Produktów jakże nam teraz potrzebnych rzecz jasna nie było. Skończyło się na 2l coli, odlewamy do bidonów ile się tylko da reszta szybciutko dopita. Szkoda, że była ciepła. Trudno zaopatrzyć się w sklepie w lodówkę. Prawda?? I dalej w drogę. Coraz wolniej, gdyż sił nam już sporo ubyło..
Pierwsze myśli: dojechać do Wadlewa. Na rondzie wyłapujemy kolejny sklep, ale szybko z niego wychodzimy. „PowerRade poproszę!” miła odpowiedź: „Nie ma. Od razu mówię, że nie posiadamy tego typu napojów” Maciejowi puszczają nerwy i rzuca się na Panią nas obsługującą z słowami na ustach: „Giń szmato” Oczywiście tak zrobił w myślach gdy już zezłoszczony dosiadał swoim zmęczonym tyłkiem TREKA. I tak dojeżdżamy do domu. W sumie nic nie boli, czuć tylko dzisiejsze słoneczko trochę. Zobaczymy co będzie jutro.

W sobotę wybieramy się na ustawkę pabianicką. Mamy nadzieję, że organizm dojdzie do siebie.

Dobranoc.
Szczyt szczytów. Niestety krzaki zasłoniły, jakże piękną elekrownię bełchatowską © ArtMac


Dane wyjazdu:
55.64 km 4.00 km teren
03:07 h 17.85 km/h:
Maks. pr.:33.57 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

with Paula.

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 0

Z Pauliną po okolicy. Wyszło, że wylądowaliśmy w Szadku. Tempo spacerkowe, trochę się nim zmęczyłem :P

Zaraz wyjazd z Bartkiem, strzeli dzisiaj stówka.
Kategoria 50-100km, Cross, Z Grupą


Dane wyjazdu:
66.38 km 8.04 km teren
02:46 h 23.99 km/h:
Maks. pr.:37.48 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

ORZK i okolice.

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 11.07.2013 | Komentarze 0

Po powrocie z przedpołudniowej wycieczki nie miałem zbyt dużo czasu, aby choć na chwile usiąść. Szybkie przygotowanie spaghetti , szklanka carbo dla uzupełnienia ubytku w węglach i to by było na tyle. Ruszam na miejsce spotkania. Docieram tam przed Bartkiem, dlatego miałem chwilę czasu na zastanowienie się, czy z tego rozpędu o czymś nie zapomniałem. Licznik jest, bidon jest, rower też jest ! Nie jest źle ! :D W końcu się pojawił i od razu ruszamy… Trasa wyznaczona na spontanie tylko z jednym zastrzeżeniem. Musiała być powyżej 60km, dlaczego akurat tyle ? Nie wiem, tak po prostu wyszło. Coraz bardziej się przekonuje do jeżdżenia w godzinach mocno popołudniowych. Temperatura idealna, zazwyczaj lekki wietrzyk, piękne zachody słońca. I nie tyczy się to chyba tylko mnie. Po drodze spotykamy pełno szosowców, crossowców, i z dwie spore grupy MTBowców wyskakujących z lasów..

Trasa :
P-ce -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Dłutów -> Łaziska -> ORZK ( wtf?? ) -> Mąkowa Góra -> Zabiełłów -> Zwierzeniec -> Wadlew -> Józefów -> Gutów duży -> Bleszyn -> Jutroszew -> Górki Duże -> Górki Małe -> Tuszyn -> Bądzyń -> Zofiówka -> Prawda -> Czyżeminek -> Pabianice

+ w Prawdzie odcinek budowy S8 wygląda kapitalnie, będzie to chyba jedno z większych rozwidleń tras. Położony jest już asfalt. Chcieliśmy tamtędy pojechać, ale nas pogonił ochroniarz, który męczył się w malutkiej budce. Chyba dlatego był taki niemiły :P
Kategoria 50-100km, Cross, Z Grupą


Dane wyjazdu:
128.00 km 0.00 km teren
04:20 h 29.54 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

TREK i przyjaciele...

Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 1

Po niedzielnej przejażdżce, która mnie strasznie wymęczyła postanowiłem nie kręcić przez dwa dni czyt. wczoraj i dzisiaj. Wczoraj udało mi się zrealizować plan idealnie. Leżałem i pachniałem. No może oprócz wieczornego pozytywnego męczenia się ze sztangą. Dzisiejszy dzień zacząłem podobnie, przerobiłem parę artykułów. Zabrałem się w końcu za listę 100 najbogatszch Polaków z listy tygodnika Wprost, a nu nagle telefon. Maciej przez przypadek kręci niedaleko Pabianic. Pyta czy może wpaść.

OKEJ stary wpadaj, o Kulczyku i innych rekinach biznesu poczytam trochę później. Wyjechałem mu naprzeciw , bo przez niekończącą się budowę drogi S8 chłopak trochę się zgubił. Tak oto przekręciłem pierwsze 20 km tego dnia. Podczas powrotu do domu, podziwiałem jego nowy nabytek, który jest jeszcze lepszy od poprzedniego. Ot miła rekompensata po wypadku z maja. Mowa tu o TREKU Madone 5.2 na kosmicznych kołach Vision. ODLOT ! Rower robi mega wrażenie. Posiedzieliśmy trochę u mnie dopełniając przy okazji ubytek węglowodanów i ruszyliśmy w stronę Piątkowiska.

Maciej pozwolił mi przez kolejne 46 km poczuć się bliżej nieba. Krótko mówiąc „dosiadłem” TREKA. Jechało się bardzo przyjemnie. Każda mała nierówność pożerana była przez carbon z najwyższej półki. Najwyższa jakość wygody i jakości. Po prostu nie da się nie chwalić takiej maszyny. Jednak aby nie było tak słodko, to dwa małe szkopuły takie koła mają. Mianowicie ciężko się rusza i podjeżdża pod wzniesienia, ale czy to istotne przy masie tylu pozytywów ??

Po kolejnym powrocie do domu mieliśmy już ponad 66km. A na miejscu kolejna przyjemność, pizza z najlepszej pizzerii w Pabianicach. Mowa o La Vedze (polecam nr 60, pizza z kurczakiem, poezja) + relacja Tour De France. Trzymanie mocno kciuków za Kwiatka. Do naszego wyjazdu Omega prowadziła. Sky i Garimin rzekomo najtrudniejsi rywale nie dali radę, czyli co ?? Polak z żółtą koszulką po 15 latach ? Niestety nie :/ Ale Michaś jeszcze pewnie powalczy. Dorzuciłem kolejne 62 km. I Razem wyszło mi tego dnia 128. A miałem odpoczywać, ale jak tu nie kręcić ??

+ z pulsometrem znowu się coś pieprzy. Jak tak dalej pójdzie poleci przez okno. Mam go już serdecznie dosyć :/

Ja + nieziemska maszyna. Jest OKEJ :) © ArtMac