Info
Więcej o mnie.
2015
2014
2013
2012
2011

Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Maj6 - 0
- 2015, Kwiecień9 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień11 - 0
- 2014, Sierpień11 - 0
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec15 - 3
- 2014, Maj8 - 2
- 2014, Kwiecień11 - 6
- 2014, Marzec9 - 7
- 2014, Luty6 - 4
- 2013, Grudzień5 - 4
- 2013, Listopad8 - 6
- 2013, Październik14 - 2
- 2013, Wrzesień15 - 6
- 2013, Sierpień15 - 8
- 2013, Lipiec19 - 2
- 2013, Czerwiec16 - 5
- 2013, Maj10 - 1
- 2013, Kwiecień2 - 3
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień16 - 6
- 2012, Sierpień22 - 11
- 2012, Lipiec10 - 2
- 2012, Czerwiec6 - 2
- 2012, Maj12 - 0
- 2012, Kwiecień14 - 0
- 2012, Marzec7 - 0
- 2012, Luty1 - 0
- 2011, Listopad2 - 0
- 2011, Październik5 - 0
- 2011, Wrzesień24 - 0
- 2011, Sierpień19 - 4
Wpisy archiwalne w kategorii
50-100km
| Dystans całkowity: | 11887.82 km (w terenie 248.15 km; 2.09%) |
| Czas w ruchu: | 380:57 |
| Średnia prędkość: | 29.71 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 70.90 km/h |
| Suma podjazdów: | 19156 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
| Maks. tętno średnie: | 180 (92 %) |
| Suma kalorii: | 121291 kcal |
| Liczba aktywności: | 183 |
| Średnio na aktywność: | 64.96 km i 2h 09m |
| Więcej statystyk | |
Dane wyjazdu:
66.38 km
8.04 km teren
02:46 h
23.99 km/h:
Maks. pr.:37.48 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author Reflex
ORZK i okolice.
Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 11.07.2013 | Komentarze 0
Po powrocie z przedpołudniowej wycieczki nie miałem zbyt dużo czasu, aby choć na chwile usiąść. Szybkie przygotowanie spaghetti , szklanka carbo dla uzupełnienia ubytku w węglach i to by było na tyle. Ruszam na miejsce spotkania. Docieram tam przed Bartkiem, dlatego miałem chwilę czasu na zastanowienie się, czy z tego rozpędu o czymś nie zapomniałem. Licznik jest, bidon jest, rower też jest ! Nie jest źle ! :D W końcu się pojawił i od razu ruszamy… Trasa wyznaczona na spontanie tylko z jednym zastrzeżeniem. Musiała być powyżej 60km, dlaczego akurat tyle ? Nie wiem, tak po prostu wyszło. Coraz bardziej się przekonuje do jeżdżenia w godzinach mocno popołudniowych. Temperatura idealna, zazwyczaj lekki wietrzyk, piękne zachody słońca. I nie tyczy się to chyba tylko mnie. Po drodze spotykamy pełno szosowców, crossowców, i z dwie spore grupy MTBowców wyskakujących z lasów..Trasa :
P-ce -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Dłutów -> Łaziska -> ORZK ( wtf?? ) -> Mąkowa Góra -> Zabiełłów -> Zwierzeniec -> Wadlew -> Józefów -> Gutów duży -> Bleszyn -> Jutroszew -> Górki Duże -> Górki Małe -> Tuszyn -> Bądzyń -> Zofiówka -> Prawda -> Czyżeminek -> Pabianice
+ w Prawdzie odcinek budowy S8 wygląda kapitalnie, będzie to chyba jedno z większych rozwidleń tras. Położony jest już asfalt. Chcieliśmy tamtędy pojechać, ale nas pogonił ochroniarz, który męczył się w malutkiej budce. Chyba dlatego był taki niemiły :P
Dane wyjazdu:
60.41 km
0.00 km teren
01:51 h
32.65 km/h:
Maks. pr.:51.88 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Dawno mnie nie było.
Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 0
Od bardzo intensywnego nocnego życia od czwartku w końcu trzeba było przerwać dobrą passę i wrócić na właściwą drogę. Planowałem pojechać jakoś rano, ale delikatnie mówiąc byłem jeszcze przymulony. Postanowiłem, że obejrzę Tour de France i zaraz potem wyruszę, zmotywowany widokiem chłopaków, którzy w Pirenejach potrafią wykręcić średnią powyżej 35 km/h. Chris Froome, nowa gwiazda kolarstwa. Po wczorajszym genialnej pracy całego zespołu Sky Brytyjczyk zdobywa żółtą koszulkę (czyżby trochę nie za szybko??) Dzisiaj został sam. Jednak nie dał urwać się Quintana i całemu zespołowi Movistar. Jechał naprawdę dobrze. Przypomina mi swoim stylem jazdy pewną upadłą niedawno legendę (oby nie brał z niego przykładu w pewnym aspektach tego sportu...) Pierwsze 10 km bardzo ciężko, noga nie leży. W Janowicach wyczaiłem jakiegoś chłopaka na szosie gdzieś około 2 kilometry przede mną. Przyspieszyłem. Liczyłem na to, żeby odbił na Łask, bo sam chciałem w tym kierunku pojechać. Tak też się stało. Łapię go w Kiki, wyrównałem trochę oddech i ruszam do przodu. Do samego Łasku jedzie mi się na kole, nie dając zmian. Utrzymał się mimo solidnego podjazdu w Anielinie i jeszcze mocniejszego finiszu przed Łaskiem ( 50km/h) Jednak na przejeździe kolejowym zostaje w tyle. Po wyjechaniu na trasę do Pabianic zwalniam, czekam na niego, ale chyba nie miał już siły na nic więcej. Sam już kręcę w dużo spokojniejszym tempie, aż do Kolumny, gdzie jeszcze raz się rozkręcam. I tak do samego domu. Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
81.49 km
0.00 km teren
02:37 h
31.14 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:167 ( 83%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1752 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Upał part II.
Czwartek, 20 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 0
Pobudka o 6:15 nie była przypadkowa. Chciałem ruszyć w trasę najwcześniej jak to możliwe z dwóch powodów. Pierwszy dość błahy, panujący od 4 dni upał. O 7 rano było „zaledwie” 17 stopni. Drugi, umówiłem się, że koło 11 odstawię samochód do serwisu. A ochotę miałem na dłuższą podróż.Chciałem pojechać trasą ustawki pabianickiej, ale tuż po wyjechaniu na drogę katowicką, zweryfikowałem plany. Powód ? Wiatr. I to bardzo silny. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło jechać tym odcinkiem tak wolno, jednocześnie przy tak mocnym kręceniu. Średnia i tak całkiem przyzwoita jak na warunki (29.5) Zdobyć Kruszów i odbić na Biskupią Wolę, tak mniej więcej to wyglądało. I tak też się stało. Wyszło mi około 33 km pod wiatr, szybko, mocno ile tylko się dało, a nie byłem, aż tak bardzo ujechany. Krótki pit-stop na batoniki i uzupełnienie płynów i dalej wiśta wio w stronę Koluszek. Przez 10 km jechało się bardzo przyjemnie, a to z powodu wypięcia się tyłkiem do wiatru. Czy nie może być tak zawsze ? :P Niemniej to co dobre szybko się kończy. I chwilę potem znów jechałem pod wiatr, aż do dojechania do ronda. Kusiło mnie trochę, żeby pojechać do Koluszek, aczkolwiek nie wyrobiłbym się w czasie. Pomysł trzeba było porzucić, albo lepsze słowo, odłożyć w czasie ;)
Nigdy jeszcze nie jechałem tym odcinkiem do Pabianic. Niestety trochę się rozczarowałem. Co prawda z początku asfalt był równy, gładki i aż się prosiło by przycisnąć mocniej. Jednak potem było już coraz gorzej. Dziura za dziura, koleiny, lawirowałem między nimi co było niezbyt rozsądne z powodu wyprzedzających mnie co chwilę Tirów. A drogą wąska, no ale co zrobić ?
Okazało się, że do domu mam jeszcze 30 km, co mnie przyznam szczerze zdziwiło pozytywnie, gdyż wyjdzie mi i tak dłuższa trasa. Do samego końca uważałem by tylko nie wjechał we mnie Tir, poza tym było wszystko OKEJ..
Trasa :
Pabianice -> Sereczyn -> Czyżeminek -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Kruszów -> Grabina Wola -> Szynczyce – Biskupia Wola -> Kalska Wola -> Kalinów -> Będków -> Będków Kolania -> Łaznów -> Rokiciny -> Eufeminów -> Łaznowska Wola -> Karpin -> Brójce -> Wola Rakowa -> Giemzówek -> Rzgów -> Pabianice.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
58.00 km
0.00 km teren
01:52 h
31.07 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:176 ( 88%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1328 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Trening.
Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 07.06.2013 | Komentarze 0
Trasę zaplanowałem już przed wyjazdem, mimo że siły były na dłuższe kręcenie trzymałem się swojemu planu. Po drodze minąłem kilku kolarzy. Zawsze jechali w przeciwną stronę co ja :/ Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
70.00 km
0.00 km teren
02:08 h
32.81 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:159 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1641 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Łask-Szadek-Lutomiersk-Pabianice, czyli ostry trening.
Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 0
Po spełnieniu cotygodniowego obowiązku czyt. program Cafe Football na Polsat Sport, od razu wsiadłem na rower. Chciałem dotrzeć po raz pierwszy w tym sezonie do Szadku. Docieram tam ze średnią 34. Jechało się rewelacyjnie. Obawiałem się, że trasa Szadek-Lutomiersk to będzie jakieś piekło. Nie było jednak tak źle. Prędkość 28-31 na podjazdach, na prostych odcinkach skacząc do 38, zjazdy się nie liczą. Początkowo miałem odbić na Wodzierady, ale stwierdziłem, że jest noga, to czemu nie pojechać dalej. Tak też zrobiłem. W Lutomiersku dopada mnie kryzys. Związany pewnie był z tym, iż zjadłem tylko na śniadanie trochę jajecznicy i banana tuż przed wyjazdem. Na dodatek również i woda się skończyła, ale za to chęci nie ;) Zwłaszcza, że średnia prędkość wynosiła grubo 33. To mnie chyba zmotywowało do ostrzejszego przykręcenia śruby. Bałem się trochę Górki Pabianickiej i wiaduktu tuż za tą miejscowością. Pierwszy podjazd całkiem nieźle, drugi dobrze, a trzeci, czyli podjazd pod wiadukt mogę określić tylko jednym rzeczownikiem: DUPA. Droga zamknięta. Trwają prace remontowe, czyli co ?? Nie jeździmy tą drogą przez dłuuuuższy czas :) POLSKA ! To mój wrodzony pesymizm, sorry. Odbiłem na Kudrowice, gdzie starałem się wrócić do tempa wcześniej sobie narzuconego. Udało się. Do domu wróciłem z mocnym akcentem. Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
63.00 km
0.00 km teren
02:02 h
30.98 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:174 ( 87%)
HR avg:155 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1158 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
z / pod wiatr.
Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 0
Miałem parę dni nie jeździć na rowerze po ostatnich przygodach. Jednakże zaryzykowałem i zaraz po Cafe Futbol ruszyłem w stronę Chorzeszowa, w którym odbiłem na Łask. Przed przejazdem kolejowym nawrót i jazda aż do Mikołajewic. W Alfonsowie dogoniłem jakiegoś kolarza. Ruszył ostro za mną, ale go po kilometrze urwałem. Sam ledwo przy tym dysząc :p Po wyjechaniu na Janowice już spokojnie, aż do samego domu.Północ-zachód z wiatrem. Południe-wschód mocno pod wiatr.
+
wyniki z pulsometru lekko stronnicze, gdyż mi szwankuje cały czas. Dzisiaj było trochę lepiej, ani razu nie zgubił sygnały by wskazać 0. Jednak potrafił z 168 spaść po paru sekundach do 114. WTF ?? Jednak muszę odezwać się do SIGMY z pytaniem co się dzieje ://
Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
66.00 km
4.00 km teren
02:53 h
22.89 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author Reflex
FATUM
Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 0
Dzisiejszy dzień na pewno na długo zapadnie mi w pamięci. To jeden z tych które najchętniej by się wymazało z pamięci. Tak, tak brzmi dramatycznie. Było ciężko, nawet bardzo, ale RERE KUMKUM :P :DZacznijmy od początku. Wczoraj wieczorem wpadłem na pomysł tak na spontanie i pod wpływem Barmańskiej, że dnia dzisiejszego zrobię solidną trasę. Podobną jak we wtorek, również na crossie. ALE. Tym razem nie chciało mi się jechać samemu. Telefon do Cyca, czy nie pojedzie ze mną. Długo namawiać go nie musiałem, mimo tego, że W-F nie odrobi się samemu. Refleksja: Bartku trzeba było jednak pojechać do tej zasranej Łodzi ;)
ALE. Od jutro mają podobno zacząć się ponownie opady deszczu + burze, także trzeba było wykorzystać ten rzekomo ostatni dzień słońca. ALE. Było nawet go za dużo, prażyło strasznie. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek napisze, ale cieszę się, że był tak duży wiatr, który sprawiał, iż tego słońca w ogóle się nie czuło (licznik pokazywał maksymalnie 38 stopni w słońcu)
Umówiliśmy się o 10 na strzelnicy. Jednak o 9 telefon : „Sorry Artur, ja nie jadę, gdyż mi się rozjebała maszynka do łańcucha i nie mam jak go skręcić ” Ja na to: „Spoko stary, przywiozę Ci swoją i pojedziemy” Tak też się stało. ALE. To był pierwszy sygnał by siedzieć w domu i nawet głowy nie wychylać przez okno. Pomęczyliśmy się trochę z tym, tak więc start przesunął się o godzinę. Szybko wydostaliśmy się z Pabianic i zaczęły się schody. W Chechle od razu boczny wiatr nas strasznie spowolnił. Po odbiciu na Dobroń mieliśmy już wiatr centralnie w twarz. Aha, zapomniałem napisać co w ogóle było naszym celem, a więc chcieliśmy „zdobyć” lotnisko w Łasku. A nuż udałoby się zobaczyć jak startują F16. Krótki postój na uzupełnienie płynów w Ldzaniu i szybko w stronę Gucina. Przecinamy go i wpadamy na przepiękne asfalty otoczone lasem. Coś cudnego. Jedziemy, jedziemy, a lotniska brak. Jednak szkoda było zawracać, tak dobrze się jechało. Ach ! aż od razu cieplej robi się na sercu. I to by było na tyle pozytywnych newsów na dzisiaj. Gdy zaczęliśmy zawracać , szybki rzut na pulsometr w celu skontrolowania wyników. I co ? I dupa, znowu puls 0. ZGON, siekiera motyka, baba goła, Marian Paździoch to pierdoła, siekiera motyka bum cyk cyk, Marian Paździoch stary pryk – sorry czasy gimnazjum mi się przypomniały ;) Tak na poważnie, to nie wiem, co się dzieje z pulsometrem…
Po wyjechaniu na drogę Łask- Wadlew- Piotrków Trybunalski kierujemy się na tą ostatnią miejscowość. ALE ze względu na duży i ciężki ruch czyt. TIRY odbiliśmy na miejscowość o szlachetnej nazwie Psia Górka. Rewelacyjna nazwa, ot co. W momencie skończenia się asfaltu na drogę żwirową siodełko wygięło mi się do tyłu, tak jakby śruba mocująca miała zaraz wylecieć. Szybko chcieliśmy to skorygować i ruszyć dalej. Zatrzymaliśmy się co prawda w cieniu, ale niestety przy jakimś bajorku, gdzie co chwila było słychać REKE KUMKUM REKE KUMKUM. Byłoby całkiem przyjemnie ALE gdyby nie te komary. Z każdą minutą zlatywało się ich coraz więcej. Przewiduję istną PLAGĘ w tym roku. Jakże wielkie było nasze zdziwienie, gdy pociągnąłem siodełko lekko to góry, by sprawdzić co się z nim stało. Okazało się, iż pękła stalowa, centymetrowa sztyca. Jakim cudem to się stało ?? Nie mam zielonego pojęcia do tej pory. Rozkręcenie amortyzatora w sztycy nic nie dało, więc wcisnąłem je z powrotem na swoje miejsce i uciekliśmy od naszych KREWnych przyjaciół. Od tego momentu czułem się jak na jakieś kolejce. Na prawo na lewo w górę i w dół, do przodu do tyłu w górę i w dół ! I tak dojechaliśmy do sklepu spożywczego w Pawlikowicach, gdzie zatrzymaliśmy się na zasłużone piwo. ALE. Pani sprzedawczyni była tak uprzejma aby ostrzec nas, iż już jednych delikwentów policja uraczyła soczystym mandatem. Nie rozumiem dlaczego, skoro to teren prywatny. BA ! Jest parasol, blacik i krzesełka, to jakże się nie napić piwka??? W konsternacji po kryjomu, znając nasze dzisiejsze szczęście, oczekiwałem kiedy tylko wyskoczą nam z nienacka dwa niebieskie pelikany (dla wtajemniczonych wiadomo o co chodzi :P) ALE. Tylko raz przejechała suka, ale równie szybko co się pojawiła, piwa zniknęły w krzakach. Czekały na lepszy czas.. Powegetowaliśmy sobie jeszcze trochę, by następnie ruszyć do Róży. Trasa wybrana tak by podjechać pod mój dom w celu zaopatrzenia się w odpowiednią ilość gotówki, tak by starczyło na kolejne dwa piwka. Naprawdę było gorąco ! Niestety tuż za Hermanowem, wyjechał nam dostawczak, który w pewnym momencie, delikatnie mówiąc nie jechał swoim pasem ruchu. Potem wszystko się zbyt szybko potoczyło. Wiem, tylko, że co prawda dostawczak nas minął, ale zjechaliśmy się tak blisko siebie, że niefortunnie zahaczyliśmy manetkami o siebie. Mnie udało się jakoś utrzymać równowagę jednak Cycu grzmotnął w glebę. Krew z nogi, pikuś, guz na twarzy pikuś, ramię pieczące pikuś, zdarta skóra na przedramieniu również pikuś. Strasznie bolący nadgarstek to już sprawa poważna. Zwichnięta, złamana, naderwane mięśnie ??? „Dobrze, że to chociaż lewa” Oczywiście nie trzeba pisać, że już nikt na piwo nie miał ochoty.. Odwiozłem tylko Bartka pod jego dom i ze strachem, wolno po chodnikach, by nie kusić już dzisiaj losu, wróciłem do domu w jednym kawałku.
P.S. Zapomniałem o jednej ważnej stracie. Otóż w 4h po pełnym naładowaniu baterii w niewyjaśnionych okolicznościach padł mi mój HTC Desire S. Męczyłem się dobrą godzinę w domu, by go uruchomić. Udało się dopiero przez wejście do Recovery i grzebanie w biosie.
Udało mi się nawet znaleźć, jedno, ale jakże odpowiednie słowo oddające stan rzecz. Brzmi ono: MASAKRA.
Dziękuję dobranoc.
Daję sobie kilka dni odpoczynku od roweru. Tak na wszelki wypadek.

Konsekwencje piątkowej wyprawy :D© ArtMac
Dane wyjazdu:
54.00 km
0.00 km teren
01:52 h
28.93 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Szukanie nowych szlaków.
Środa, 15 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0
Po wczorajszej setce nie chciałem za specjalnie się przeciążać, gdyż jeszcze czuję Achillesy i łydki. Pojechałem sprawdzić parę dróg między Piątkowiskiem, a Chorzeszowem:1. Włodzimierz, asfalt bardzo fajny, ale po 1,5km droga zamienia się w szutry.
2. Skręt w lewo tuż za kościołem w Mikołajewicach. Chwila asfaltu i cmentarz, dalej piach
3. W Lutomiersku szukałem jakieś alternatywnej drogi, aby nie wracać tą samą trasą jaką przyjechałem (Mikołajewice-Lutomiersk) Udało się wyjechać w połowie tej drogi, więc jakieś kółeczko wchodzi w grę.
Powrót pod wiatr. Na wiadukcie w Piątkowisku już ledwo, ledwo..
+ pulsometr znowu nie działa. Zaczynam podejrzewać, że to wina niedzielnej wizyty na basenie. Zapewniano mnie, że można w nim pływać, a nawet nurkować. Mam nadzieję, że obejdzie się bez serwisu...
Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
57.00 km
0.00 km teren
01:54 h
30.00 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:155 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1479 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Lutomiersk .
Środa, 8 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 0
Miało być dzisiaj trochę dłużej, ale jakoś nie wyszło. Najpierw na Łask w którym odbiłem na Chorzeszów. W połowie drogi złapałem jakiegoś chłopaka na szosie, dojechaliśmy ze zmianami do Wodzierad, po czym ja odbiłem na Mikołajewice, a on Kwiatkowice. Zaczęły się lekkie schody, bo jazda prosto pod wiatr. Odcinek do Lutomierska szybszym tempem. Na miejscu skręciłem w okropną ulicę, gdzie dziury prześcigały się w tym która jest większa i głębsza. Coś wspaniałego. W Świątnikach łapie mnie już kryzys, także prędkość drastycznie spadła. Myślałem, że podjazdy w Górce Pabianickiej i późniejszy wiadukt to będzie dla mnie katorga, ale nie było wcale, aż tak źle :) Powoli wraca forma. Kategoria 50-100km, Kolarzówka
Dane wyjazdu:
58.00 km
0.00 km teren
01:59 h
29.24 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:174 ( 87%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1442 kcal
Rower:Bianchi Carbon Tech 928
Sentymentalnie.
Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0
Po powrocie z Tatry dochodziłem do siebie dwa dni. Nie trzeba było wstawać o przed 8, to spałem do 11, ogólnie rzecz biorąc złapał mnie LEŃ.Ale dzisiaj w końcu zebrałem się by coś niecoś pokręcić. Postanowiłem wykręcić moją starą petlę, której nie robiłem już grubo z półtora roku. Wszystko przez budowę odcinka drogi ekspresowej S8. Początek bardzo obiecujący. Mocne tempo przez miasto. Niestety po wyjechaniu z Pabianic, wiatr prostu w ryj. Strasznie przeszkadzał. Ledwo co dokręciłem do Babich. Spotkała mnie tam niemiła niespodzianka. Droga, która zawsze była przejezdna, tym razem była zalana + na końcu żwir, kamyki i Bóg wie co jeszcze.
"Suuuper, dalej pewnie będzie jeszcze lepiej"
Po wyjechaniu na katowicką moim oczom ukazała się "wspaniała" konstrukcja wiaduktu. Albo się zbytnie czepiam, ale od dwóch miesięcy, kiedy tam ostatnio byłem, robota w ogóle nie poszła do przodu. Panowie budowlańcy stoją i popijają ciepłą coca-colę. POLSKA !
Na zwężeniu drogi bardzo ostrożnie, by na jej końcu zacząć trochę przyspieszać. Do Tuszynka Majorackiego dojeżdżam w szybkim tempie. By w Małych Górach rozkręcić się na całego. Wiatr idealnie w plecy, także do Dłutowa dojeżdżam nie schodząc z 40 km/h. Na duży plus zasługuje fakt, że droga została wyremontowana i aż przyjemnie się kręcić. Reszta trasy od Mierzączki Dużej już spokojniej, bo sił coraz mniej. Do domu dojeżdżam w flach kurzu od ogromnych Tirów wiozących piach na budowę S8 przy Róży. BOSKIE uczucie.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka