Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Artmac z miasteczka Pabianice . Mam przejechane 20631.98 kilometrów w tym 477.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Artmac.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Kolarzówka

Dystans całkowity:14288.61 km (w terenie 16.00 km; 0.11%)
Czas w ruchu:459:46
Średnia prędkość:30.50 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:22725 m
Maks. tętno maksymalne:191 (98 %)
Maks. tętno średnie:180 (92 %)
Suma kalorii:145107 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:63.22 km i 2h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.77 km 0.00 km teren
02:10 h 28.97 km/h:
Maks. pr.:37.42 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pożegnanie.

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 0

Po powrocie od razu zaczęliśmy uzupełniać braki w cukrach, węglowodanach i innych składnikach potrzebnych do regeneracji organizmu. Był nam od jeszcze dzisiaj potrzebny. Maciej musiał wrócić do domu. Równe 2h po ustawce ruszamy w stronę Smardzewic. Jadę cały czas na czele. Maciek chowa się z ciężkim plecakiem tuż za mną :P W Biskupiej Woli, która jest miejscowością leżącą idealnie równo miedzy naszymi domami żegnamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Powrót kiepski, sporo kilometrów w nogach i jazda pod wiatr. Przy Kerakollu robi się straszny korek. Na dodatek stoję dobre 10 minut na światłach. Strasznie wymarzłem. Końcówka już bardzo słabo. Byleby dojechać.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
73.40 km 0.00 km teren
02:19 h 31.68 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:154 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1268 kcal

Ustawka pabianicka.

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 0

Jak zwykle o 10 ruszyło około 20 chłopa w stronę Tuszyna. Snu było o godzinę więcej, także każdy wypoczęty pełen wigoru. Kerakoll zdobyty w iście szaleńczym tempie (średnia 28) Na Katowickiej już się rozpędzaliśmy, ale jakoś nie wyszło... Parę osób zostało, aby poczekać na ustawkę łódzką, a my wraz z Maciejem jedziemy dalej. 28-32km/h to zdecydowanie dla mnie za mało nawet jeśli pod wiatr. Łapię się na chwilę za ciężarówką i zaczynam uciekać solo. Jechałem bez szaleństwa. Kontrolowałem puls tak do 175 uderzeń na minutę, aby po złapaniu mnie miałbym jeszcze siły załapać się na koło. Okazało się, że uciekałem dobre 15km, 3 kolarzy złapało mnie dopiero mocno za Jutroszewem. Poczekałem na Maćka, który został lekko z tyłu i jedziemy gonić resztę. O dziwo było nas łącznie 5.. Reszta zdezerterowała i skręciła w Jutroszewie... Po złapaniu grupy (?) chwilę odpocząłem i dalej uciekam. Po dogonieniu, to samo. Odpoczynek i na wariata do przodu. Tak z 3 razy. Po wyjechaniu na drogę Piotrków-Wadlew, jedziemy wachlarzem. W połowie odcinka, Maćkowi brakuje już sił, także odłączam się od grupy i czekam na niego. Po drodze łapiemy jeszcze jednego kolarza, który daje radę się podłączyć. W Wadlewie udaje się złapać uciekinierów. Ponownie atakuję, ale wszyscy siadają mi na kole i tak jedziemy sobie 50km/h.. W Dłutowie na podjeździe jeszcze raz szarpnąłem mocniej i to by było na tyle. Czekam ponownie na Maćka i ruszamy do domu przez Pawlikowice. Ale to nie był jeszcze koniec...

Nie wiem jaka wyszła średnia z ustawki, gdyż nie wyzerowałem licznika.

Dane wyjazdu:
24.59 km 0.00 km teren
00:52 h 28.37 km/h:
Maks. pr.:36.34 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozjazd.

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 0

Przed obiadem postanowiliśmy jeszcze zrobić krótki rozjazd. Nic szczególnego..
Kategoria Kolarzówka, Do 50km


Dane wyjazdu:
80.94 km 0.00 km teren
02:26 h 33.26 km/h:
Maks. pr.:54.48 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ustawka maratońska.

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 0

Na weekend wpadł do mnie Maciej. Cel był jeden, udowodnić mu, że ustawi łódzko / pabianickie są lepsze, niż te od ustawek warszawskich czyt. Rondo Babka itp...

Z początku myśleliśmy, że ustawka wyrusza o 10, ale 20 po nikogo nie było przy Górce Pabianickiej. Stwierdziliśmy, że nie mogła jeszcze pojechać, bo byśmy ją spotkali po drodze. Dojechaliśmy na miejsce spotkania i okazało się, że to był dobry pomysł. Systematycznie do 11:15 zebrała się grupka 20 kolarzy. Sylwetki szczupłe, Panowie pewni siebie i rowery takie jakieś jakby z innej planety. Wielki podziw wzbudziły nowe koła jakiegoś zawodowca (tak się tytułował: "a byłem na mistrzostwach Polski) Dał za nie bagatela 4400 zł. Super ! Tylko pozazdrościć..

Początek spokojny, podjazdy w Górce pabianicej pokonuje solo, by znów wejść trochę w rytm. Maciek chowa się gdzieś w peletonie. Prawdziwa jazda zaczyna się w Piątkowisku. W Woli Żytowskiej odpada Maciek, a ja nie wiedząc o tym jadę dalej. Wyszedłem trochę na głupka, gdyż w Chorzeszowie, zacząłem krzyczeć na rzekomego Maćka (facet wyglądał praktycznie identycznie)żebyśmy zaatakowali. Dogoniłem go, bo jechał sporo przede mną i lekka konsternacja. To nie Maciej. Facet patrzy na mnie jak na wariata, a ja tylko krótkie SORRY. Przed Wodzieradami atakuję po raz pierwszy. Porwałem trochę peleton, ale tylko na krótki moment. Nie mam tyle sił, żeby wytrzymać, aż tak długo. Ponowiam jeszcze na podjeździe w samych już Wodzieradach, ale efekt ten sam: Panowie łapią mnie stosunkowo szybko... Od Dobruchowa do Kwiatkowic cały czas na kole. Niestety zatrzymał nas remont drogi, tak to byłby to najszybciej pokonany odcinek dzisiejszej ustawki. W Koninie trochę źle się ustawiam i odpadam nie łapiąc koła... Dzwonię do Maćka, gdzie on się zapodział. W sumie był niedaleko. Swoje i tak ukręcił ;)

Trasa z ustawki: 58km, czas: 1:40, avg speed 34.81

Nie wziąłem czujnika od pulsometru, za co mam największy do siebie żal...

Dane wyjazdu:
90.07 km 0.00 km teren
02:50 h 31.79 km/h:
Maks. pr.:44.91 km/h
Temperatura:21.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1781 kcal

Gorąco.

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0

21 stopni na dworze. Na uczelni tylko 2 wykłady o marnej wartości, także wybór był jasny - rower. Początek trasy to odcinek ustawki pabianickiej. Na rondzie w Wadlewie zamiast odbić w stronę Dłutowa jadę w prosto. W Łasku zaczynają mnie strasznie boleć kości kulszowe, więc spory odcinek jadę na stojąco...
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
59.46 km 0.00 km teren
01:51 h 32.14 km/h:
Maks. pr.:41.61 km/h
Temperatura:15.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:148 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1272 kcal

Trójkąt bermudzki.

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj cieplej, ale jakoś ciężko się kręciło. Niestety nie spotkałem nikogo po drodze kto by chociaż na chwilę odciążył mnie podczas zmagania się z wiatrem...
Atakujemy 6000 km ? 3:)
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
66.13 km 0.00 km teren
02:04 h 32.00 km/h:
Maks. pr.:44.03 km/h
Temperatura:9.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:153 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1487 kcal

Bryyyy. Zimno.

Sobota, 19 października 2013 · dodano: 19.10.2013 | Komentarze 0

Powiem szczerze, po porannych robotach na świeżym powietrzu, nie za bardzo chciało mi się nigdzie jechać. Czuć było duży chłód, mimo jesiennej kurtki. Z każdą następną godziną było jednak coraz cieplej. O 14 było już całkiem ciepło, więc pojechałem. Za cel obrałem sobie podjazd w Lutomiersku, który parę tygodni temu udało mi się wyczaić jadać w stronę Aleksandrowa Łódzkiego. Najpierw jednak do Łasku, potem do Chorzeszowa i przez Mikołajewice, gdzie średnia ponownie była kosmiczna (około 33.60) wpadłem do Lutomierska. Cel podróży ma nieco niekorzystne położenie, jeśli się wyjeżdża od strony Lutomierska. Trzeba się sporo naczekać na środku skrzyżowania, jeśli jadą na dodatek jakieś Tiry można naprawdę poczuć się niepewnie. W końcu udało się ruszyć i zaczął się podjazd. Nie był za długi, ale jak na tutejsze warunki nie był taki zły. Niestety dalej już kiepskiej jakości asfalt, więc jechało się jeszcze gorzej, aczkolwiek warto się trochę pomęczyć, bo dalej jest bardzo fajna nawierzchnia jadąc przez pobliską wieś (niestety nie pamiętam nazwy) Spotkałem po drodze jakiegoś kolarza, spytałem się czy aby na pewno dojadę tędy gdzieś na wysokość Aleksandrowa. Okazało się, że bardzo dobrze jadę. Nie chciałem jednak za daleko się wypuszczać, także na najbliższym skrzyżowaniu odbiłem na główną trasę. Na pewno tam jeszcze wrócę, bo droga się zapowiada rewelacyjnie. Solidnie się zmęczyłem jadąc pod wiatr i pod wzniesienia, które prowadzą do AŁ. Przed Świątnikami jadę już naprawdę słabo. Sporo poniżej 30km/h co dawno mi się nie zdarzało. Podjazdy w Górce Pabianickiej i Petrkozach pokonuję chyba najgorzej podczas tego sezonu. Ale mam chyba do tego prawo. W końcu mamy już prawie listopad... Pod koniec już mocno wymarzłem.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
73.90 km 0.00 km teren
02:06 h 35.19 km/h:
Maks. pr.:54.36 km/h
Temperatura:13.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1384 kcal

Ustawka łódzka

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 13.10.2013 | Komentarze 0

Niestety znowu nie udało mi się położyć spać wcześniej, niż przed 1 w nocy. Co przełożyło się na to, że obudziłem się grubo po 9 rano. Ustawka, którą miałem w planach startowała za 40 minut, co raczej nie dawało na szans na to, że bym się na nią wyrobił. No chyba że bym pojechał na czczo, ale większego sensu to by nie miało. Miałem już wskoczyć ponownie do łóżka i wylegiwać się do 11, ale przypomniałem sobie o opowieści Radka o ustawce łódzkiej, która startuje jakieś 20 minut po pabianickiej. Gdybym się pośpieszył to bym raczej zdążył dojechać na miejsce…

I ruszyłem, szybkie śniadanie, naładowanie się cukrami w postaci coca-coli i to w sumie tyle… Ruszyłem dość żwawo, pomimo faktu, że ostatnio początki mam bardzo słabe. Niestety aura na dzisiaj nie jest rewelacyjna, chłodno, wilgotno, jakoś tak niemrawo. Na dodatek w Guzewie zaczął padać deszcz…

Przy Kerakollu pojawia się niewielka 10 osobowa grupa. Przed wiaduktem S8 udaje mi się ich dogonić. Po opowieściach Radka coś mi nie pasowało. Podobno jeździ tutaj po 30-40 osób i tempo jest zabójcze. Nie powiem, że panowie jechali wolno, ale na tyle bym nawet nie męczył się za bardzo. Na światłach za Tuszynem łapie nas czerowne światło. Mogłem w końcu zaciągnąć języka co do grupy. Okazało się, że zabrakło mi jakieś 5 minut, aby zabrać się z główną grupą. Z początku chciałem ich gonić, ale stwierdziłem, że jeśli nawet uda mi się ich złapać to ze zmęczenia po gonitwie szybko odpadnę… Postanowiłem jechać z obecnymi współtowarzyszami. Ciekawostką był fakt, że jechał z nami jeden facet na rowerze MTB. Lekki uśmieszek politowania pojawił się na mojej twarzy. „facet czy Ty wiesz w co się pakujesz” Ale szybko musiałem odszczekać, to o czym pomyślałem. Z niedowierzaniem patrzyłem jak ów kolarz ciągnie peleton na podjazdach w Górkach Małych, następnie Dużych. I to nie z małą prędkością. Kłaniam się w pas. Postanowiłem, że w Jutroszewie i dalej, to ja pociągnę grupę tyle ile będę mógł. Tak też się stało. Tempo bardzo szybko, ale o mały włos nie doprowadziło to do tego, że straciłbym koło po odpuszczeniu prowadzenia. Panowie wcale nie mieli zamiaru jechać chwilę wolniej. Zaczęły się małe schody, wiatr strasznie nam przeszkadzał, zwłaszcza na otwartym terenie. Po wyjechaniu drogę prowadzącą do Grabicy ponowienie wychodzę na czoło i zaczyna się najszybszy odcinek tej trasy. Do Wadlewa dolatujemy w niecałe 18 minut. Jechałem cały czas z przodu, tak aby nie zostać przy ewentualnym szarpnięciu z jeszcze większą prędkością. Nasz mistrz MTB odpadł w połowie trasy, zabrakło odpowiedniego przełożenia. Ale i tak jestem w niemałym szoku, że utrzymał się aż tak długo. Od ronda w Wadlewie tempo nieco spadło, nie za bardzo chciało się komuś kręcić z przodu. Sam też jakoś nie pchałem się na początek. Chciałem jeszcze jedynie zaatakować na podjazdach w Dłutowie. Całkiem nieźle szarpnąłem, ale nie na tyle, żeby pourywać peleton. Trochę źle się zabrałem do ataku, bo Panowie chyba wiedzieli, że się szykuję do ostrego startu. Odbijam w Pawlikowicach i przez Hermanów wracam do domu. Już bez szarpania.

Niestety wielce prawdopodobne, że to ostatnia ustawka w tym roku…

Dane wyjazdu:
127.00 km 0.00 km teren
03:48 h 33.42 km/h:
Maks. pr.:62.42 km/h
Temperatura:15.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2518 kcal

5000 zrobione + rekord !

Czwartek, 10 października 2013 · dodano: 10.10.2013 | Komentarze 2

KOSMOS. Tak mogę podsumować dzisiejszy trening.

Zaczęło się wczoraj późnym wieczorem, gdy wraz z Radkiem zgadaliśmy się na kolejną wyprawę. Miała stuknąć nam 100tka, tak abym w końcu dobił do 5000km w tym sezonie. Niestety po wczorajszym treningu miałem mocno mieszane uczucia co do moich możliwości. Po prostu wczoraj zdychałem...

Na szczęście okazało się, że to tylko czcze gadanie i stres związany z problemami na uczelni, chociaż początek znowu był słaby. Radek praktycznie przez cały odcienie do Tuszynka Majorackiego prowadził. Potem zaczęły się już schody i na zmianę pokonywaliśmy poszczególne podjazdy w Górach Małych, następnie w Dużych. Jutroszew i Lutosławice Szlacheckie wziąłem na siebie, by praktycznie do woli Kamockiej znów usiąść Radkowi na koło. Przez ową miejscowością odbijamy w stronę Papieży, gdzie wiatr, który przez około ¾ trasy nam przeszkadzał trochę się uspokoił. Uzupełnienie węglowodanów i dalej wiśta wio.

Wszystko co dobre kończy się szybko, także i w tym wypadu. Wystarczyło, że odbiliśmy w stronę Piotrkowa Trybunalskiego i wiatr pokazał co dzisiaj potrafi zwłaszcza na otwartym terenie. Pomimo tego poniżej 28km/h nie schodziliśmy nawet na podjazdach. Przelecieliśmy szybciutko przez Piotrów i odbijamy w stronę Grabicy. Nawet nie wiem kiedy zdobyliśmy tę miejscowość. Runstastic pokazał mi, że odcinek ten (około 13km) pokonaliśmy z średnią 39km/h.

W Grabicy odbiliśmy w stronę Mzurek i tutaj wprowadziliśmy pierwszą korektę co do trasy. Zamiast do Mzurek pojechaliśmy prosto do Rawicza. Powód bardzo prosty. Chcieliśmy ominąć już czołowy wiatr. Nie udało się wyjechać bez zatrzymywania się na wylocie do Wadlewa, duża ilość Tirów nam to uniemożliwiła. Średnia sporo nam spadła, ale na bardzo krótko… Wiatr idealnie w plecy, a to znaczy tylko tyle, że ponownie poniżej 38km/h nie schodziło. Jedynie na rondzie w Wadlewie daliśmy po hamulcach, a tak to cały czas na wariata.

Przed Dłutowem Radka łapią skurcze, tuż przed pierwszym podjazdem pasuje i jedzie swoim tempem. Ja gdzieś tak po 80km, wiedziałem już, że dzisiaj można pobić jakiś rekord, dlatego też ruszyłem jeszcze mocniej. Pierwszy podjazd szybciutko, drugi jeszcze szybciej. Zjazdy po 60km/h. Bałem się więcej ze względu na kiepską jakość asfaltu na odcinku Dłutów-Pawłówek. Pierwotnie miałem wracać do domu przez Pawlikowice, ale na szybko stwierdziłem, że dam radę jeszcze więcej wyciskać i zamiast odbić do domu pojechałem w stronę Róży. Droga o dziwo, dobra, budowa odcinka S8 wchodzi już w fazę wykończeń, także bez obaw o koła gnałem jak głupi praktycznie do Dobronia. Tu pojawia się pierwszy kryzys. Nie miałem już go czym zażegnać, także spuściłem trochę z tempa. Starałem się jedynie podtrzymać tak prędkość, aby nie spaść drastycznie z rekordu jaki się szykował. Do domu docieram w takim stanie, że po zejściu z roweru musiałem od razu położyć gdziekolwiek. Udało się dotrzeć na dywan w piwnicy :)

Nigdy bym nie przypuszczał, że w październiku uda mi się przejechać tyle kilometrów w takim tempie. Naprawdę niesamowite uczucie, mimo tego iż teraz ledwo co chodzę :)

Dane wyjazdu:
42.79 km 0.00 km teren
01:24 h 30.56 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening.

Środa, 9 października 2013 · dodano: 09.10.2013 | Komentarze 0

Po okolicy, korzystając z wolnej chwili. Czuję, że mam mały regres formy. Czas powoli kończyć sezon.
Kategoria Do 50km, Kolarzówka