Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Artmac z miasteczka Pabianice . Mam przejechane 20631.98 kilometrów w tym 477.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Artmac.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:912.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:06
Średnia prędkość:30.05 km/h
Maksymalna prędkość:64.31 km/h
Maks. tętno maksymalne:182 (91 %)
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:8608 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:60.81 km i 1h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
74.05 km 0.00 km teren
02:15 h 32.91 km/h:
Maks. pr.:64.31 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ustawka pabianicka.

Niedziela, 8 września 2013 · dodano: 08.09.2013 | Komentarze 0

Wstałem dzisiaj wcześniej by nie robić wszystko na ostatnią chwilę. Oczywiście nic z tego nie wyszło, gdyż po podłączeniu czujnika, pulsometr PONOWNIE odmówił współpracy. Na szybko pogrzebałem w nim, ale nic to nie dało. Rzuciłem go w cholerę i równo o 10 (sic!) wyjechałem z domu.

W wariackim tempie dojeżdżam na miejsce zbiórki, ale nikogo już nie było. Nie widziałem, czy ustawka już ruszyła, czy też nie. Dwa tygodnie temu przyjechałem spóźniony o 2-3 minuty, a wyszło tak iż potem musiałem czekać na chłopaków w Guzewie, bo wyjechali sobie 10 minut po 10tej...

Niestety tym razem wyruszyli równo i zaczęła się szaleńcza pogoń za nimi. Niestety cały czas wiatr wiał w twarz i nie mogłem przez długi czas się rozkręcić. Przy Kerakollu łapię dwóch chłopaków i siadam na koła by chwilę odsapnąć. Jednakże nie byli to za bardzo mocni zawodnicy, dlatego też praktycznie chwilę po dojechaniu daję mocną zmianę, dzięki czemu na daleko na horyzoncie widać już tyły ustawki. Dokręcam jeszcze mocniej, ale już na podjeździe w Tuszynie Majorackim ponownie chowam się z tyłu, by nie wystrzelać się do końca. Moi towarzysze dają zmianę, ale 28-31km/h to raczej niewystarczające tempo by złapać grupę. Jeszcze raz wyjeżdżam na czoło. Gnam w granicach 36km/h pod wiatr i stopniowo doganiam peleton.

Zaraz po złapaniu odwracam się by sprawdzić czy dowiozłem współtowarzyszy. Jakże duże było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że są dobre 100 metrów za nami. Myślałem, że szybko odpadnę, bo mimo silnego wiatru chłopaki gnają niemiłosiernie. Chowam się jak tylko mogę by przetrwać Górki Duże i Małe. Jakoś się udało. Paru kolarzy odbija na Dłutów, a najsilniejsi jadą dalej do przodu w stronę Jutroszewa. Przed Wodzinem Prywatnym zregenerowałem się na tyle by poszarpać trochę na czele. Jadę tak gdzieś 2km potem nie starcza już sił. Uważnie obserwuję by nie spalić i zapałać się na koło i tak dojeżdżamy do Woli Kamockiej.

I zaczęło się ściganie. Wiatr idealnie w plecy. 43km/h to najmniejsza prędkość jaką miałem na liczniku. Na wysokości Grabicy, odrywa się od grupy jakiś facet, który co tydzień szpanuje swoją formą... W 5 zabieramy się za gonitwę. Chowam się jako ostatni, by w pewnym momencie wyskoczyć i ruszyć na ostatnim biegu. W ułamku sekundy gubię kolarzy i parę chwil później łapię faceta. Byłem w takim pędzie, że od razu go wyprzedzam i jadę dalej. Patrzę na licznik i lekki szok. 63 km/h i nie schodzi nic poniżej. Bałem się obejrzeć do tyłu, żeby czasem się nic stało. Po paru chwilach dogania mnie uciekinier, a po dłuższej chwili dojeżdża reszta grupy. Ciągnę tak jeszcze około kilometra i zjeżdżam na bok. Myślałem, że grupa też chwilę odsapnie, ale gdzie tam. Ledwo co wziąłem dwa łyki z bidonu, a już tracę 10 metrów do ostatniego kolarza. Szaprnąłem jeszcze raz, ale po chwili odpuszczam, nie starczyło już sił, a do domu jeszcze daleko. Raptem dwie sekundy i straciłem koło. Odpadam przed rondem w Wadlewem. Średnia w tym momencie wynosi, 34.65, ale po dogonieniu grupy miałem niecałe 29, czyli stawiam, że około 37 z samej ustawki może być. Do Dłutowa dojeżdżam i tak w szybkim tempie nie schodząc poniżej 35km/h. Podjazd mnie solidnie zmęczył, dlatego już do domu kręcę dużo spokojniej.

Po 3 dniach ostrego kręcenia i 3 tygodni przerwy od solidnego kręcenia mam powody do zadowolenia, iż udało mi się utrzymać te 55km, zwłaszcza że musiałem łapać grupę praktycznie w pojedynkę.

Dane wyjazdu:
58.05 km 0.00 km teren
01:49 h 31.95 km/h:
Maks. pr.:47.67 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trójkąt bermudzki.

Sobota, 7 września 2013 · dodano: 07.09.2013 | Komentarze 0

Trójkąt bermudzki to trasa przebiegające przez trzy miejscowości, które tworzą razem charakterystyczny trójkąt. Są to: Pabianice, Łask i Wadlew. Odcinek został tak nazwany w jeszcze latach 80tych, kiedy mój ojciec wraz z kolegami ścigał się na nim swoim Huraganem *

* HURAGAN - polski rower szosowy, który był bardzo modny w czasach PRL.

Trochę się dzisiaj wystrzelałem. Zobaczymy jak jutro rano będę się czuł.. Mam nadzieję, że na tyle dobrze by pojechać na ustawkę.
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
53.21 km 0.00 km teren
01:42 h 31.30 km/h:
Maks. pr.:45.36 km/h
Temperatura:19.0
HR max:165 ( 82%)
HR avg:147 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1138 kcal

BIANCHI <3

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 0

Stało się ! Po ponad 3 tygodniach przerwy w końcu dosiadłem moją Biankę. Rzeczą oczywistą było, iż dzisiaj się wyżyję na MAXA, mimo iż po powrocie z pracy od razy położyłem się spać, tak byłem zmęczony. Włączyłem sobie tylko legendę hard rocka mowa tu o RAGE AGAINST THE MACHINE i w drogę !!!

Z Pabianic wyjeżdżam w ekspresowym tempie. Kierunek Chorzeszów. Przed wiaduktem w Piątkowisku łapię jakiegoś kolarza. Bez zbędnych ceregieli ruszam na mocnym przełożeniu pod górę. Zanim facet zdążył się połapać i złapać moje koło, rozbujałem tak maszynę, że mógł tylko powąchać pozostawiony za mną kurz. Zmotywowany tą pięknie rozegraną akcją, przyspieszam.

W Woli Żytowskiej spotykam kolejnego szosowca. Jednakże z tym zawodnikiem trochę się posiłowałem, ale w Ludowince szarpnąłem mocniej i goguś został z tyłu, nie zdołał złapać opony.

Do Dobruchowa docieram z kosmiczną jak po takiej przerwie średnią 33 km/h. Odbijam na Lutomiersk i zaczynają się schody... Coraz wyższe i wyższe. Krótko mówiąc: jazda pod wiatr. ZGON, SIEKIERA, MOGIŁA... Kolana po 10 minutach jazdy nie dają już radę. W Kwiatkowicach prędkość spada do 25km/h. Podejmuję jeszcze raz próbę i zaczynam szarpnąć, ale efekt jest taki, że kolanka coraz bardziej pobolewają. Odpuszczam i dostosowuję jazdę do warunków. Wyjątek robię tylko dla Górki Pabianickiej i ostro podjeżdżam pod wszystkie podjazdy. Na ostatnim wypluwam już płuca, ale co tam było fajnie.

Jeśli poczuję podobną MOC jak dzisiaj to w niedzielkę jadę na ustawkę. POZDRO !
Kategoria 50-100km, Kolarzówka


Dane wyjazdu:
94.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do pracy.

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 0

IV tydzień roboty.
Kategoria 50-100km, Cross


Dane wyjazdu:
18.40 km 0.00 km teren
00:44 h 25.09 km/h:
Maks. pr.:39.26 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

praca, praca i jescze raz praca

Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 01.09.2013 | Komentarze 0

Po Faktach wyjazd przygotowująco-mobilizujący na nowy tydzień pracy. Serdecznie pozdrawiam firmę Jantoń <3
Kategoria Cross, Do 50km