Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Maj6 - 0
- 2015, Kwiecień9 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień11 - 0
- 2014, Sierpień11 - 0
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec15 - 3
- 2014, Maj8 - 2
- 2014, Kwiecień11 - 6
- 2014, Marzec9 - 7
- 2014, Luty6 - 4
- 2013, Grudzień5 - 4
- 2013, Listopad8 - 6
- 2013, Październik14 - 2
- 2013, Wrzesień15 - 6
- 2013, Sierpień15 - 8
- 2013, Lipiec19 - 2
- 2013, Czerwiec16 - 5
- 2013, Maj10 - 1
- 2013, Kwiecień2 - 3
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień16 - 6
- 2012, Sierpień22 - 11
- 2012, Lipiec10 - 2
- 2012, Czerwiec6 - 2
- 2012, Maj12 - 0
- 2012, Kwiecień14 - 0
- 2012, Marzec7 - 0
- 2012, Luty1 - 0
- 2011, Listopad2 - 0
- 2011, Październik5 - 0
- 2011, Wrzesień24 - 0
- 2011, Sierpień19 - 4
Dane wyjazdu:
39.00 km
0.00 km teren
01:31 h
25.71 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:149 ( 74%)
HR avg:128 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 754 kcal
Rower:Author Reflex
Udana ucieczka przed burzą.
Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 0
Wyjechałem późno po południu. Chciałem trochę odpocząć od intensywnej, ale na szczęście już końcowej nauki. Słońce bardzo fajnie grzało, nic nie zapowiadało jakiś anomalii pogodowych. Ale nigdy nic nie wiadomo do końca. Sprawdziło się. Już przed Gucinem zaczęło kropić i to coraz mocniej. Ciężko było powiedzieć skąd idą burzowe chmury, gdyż trochę się ich nazbierało. Krążyły między sobą, by w końcu się połączyć. Konsekwencją oczywiście były liczne wyładowania.Po zeszło-czwartkowych atrakcjach chciałem zrobić wszystko by jednak nie zmoknąć do suchej nitki. Ruszyłem najpierw ostro w stronę Wadlewa, ale równie szybko zawróciłem. A to z prostego powodu około 200 metrów dalej widziałem już, że samochody delikatnie mówiąc chlapią wodą na prawo i lewo. Jeszcze szybciej ruszyłem w przeciwną stronę czyt. do Łasku To również nie był odpowiedni kierunek. Tym razem zamiast kropienia zaczęło już padać. Kolejny nawrót i zawracam tą samą drogą co przyjechałem. Po 5 minutach jazdy przestałem odczuwać deszcz. Ale nie z powodu, że byłem już cały mokry. O NIE ! Nie tym razem :P Po prostu udało się uciec burzy. Co prawda jeszcze trochę grzmiało, ale nic już mi nie groziło. Chmury "powędrowały" w stronę Piotrkowa. Biedni Piotrkowianie ;(
Do domu wróciłem w bardzo wolnym tempie. Odcięło mi coś prąd. Dawno już nie miałem takiej chęci, zejścia z siodełka..