Info

Więcej o mnie.
2015

2014

2013

2012

2011

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Maj6 - 0
- 2015, Kwiecień9 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień11 - 0
- 2014, Sierpień11 - 0
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Czerwiec15 - 3
- 2014, Maj8 - 2
- 2014, Kwiecień11 - 6
- 2014, Marzec9 - 7
- 2014, Luty6 - 4
- 2013, Grudzień5 - 4
- 2013, Listopad8 - 6
- 2013, Październik14 - 2
- 2013, Wrzesień15 - 6
- 2013, Sierpień15 - 8
- 2013, Lipiec19 - 2
- 2013, Czerwiec16 - 5
- 2013, Maj10 - 1
- 2013, Kwiecień2 - 3
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień16 - 6
- 2012, Sierpień22 - 11
- 2012, Lipiec10 - 2
- 2012, Czerwiec6 - 2
- 2012, Maj12 - 0
- 2012, Kwiecień14 - 0
- 2012, Marzec7 - 0
- 2012, Luty1 - 0
- 2011, Listopad2 - 0
- 2011, Październik5 - 0
- 2011, Wrzesień24 - 0
- 2011, Sierpień19 - 4
Ustawka łódźka
Czwartek, 26 grudnia 2013 · dodano: 26.12.2013 | Komentarze 0
Zgadaliśmy się z Radkiem, iż wybierzemy się dzisiaj na którąś z ustawek. Mieliśmy spotkać się gdzieś w drodze. Nie udało nam się załapać na ustawkę pabianicką. Byłem tylko 3 minuty spóźniony, więc od razu zacząłem ostro gonić, ale chyba nikt nie pojechał, bo do Kerakollu nikogo nie spotkałem.. Natomiast przed Sereczynem podczepiła się pode mnie wesz, tak wesz, a dlaczego ?
Od początku cały czas siedzi mi na kole, mówię OKEJ może za chwilę da zmianę, potem zaczynam delikatnie sugerować, żeby w końcu to uczynił, a facet nic, trzyma się tylko koła. Pod koniec pytam go, czy da w końcu zmianę, on nic. W takim razie spróbowałem kilka razy mocniej szarpnąć, czy to przejeździe w Guzewie, czy na podjeździe w Babichach. Pech chciał, że wiatr wiał nam prosto w twarz, a ja nie mam już formy by rozpędzić się i utrzymać 40km/h przez jakaś dłuższą chwilę. Krótko mówiąc wesz trzymała się dalej koła. Jak nie da się w jedną to trzeba w drugą. Zwolniłem do 20km/h i czekałem co pajac zrobi.. Przejechał się trochę za mną, a potem jakby nigdy nic pojechał do przodu. Oczywiście już w rekreacyjnym tempie. Niepotrzebnie się podpaliłem, gdyż puls mi co chwila skakał do 189. Tylko straciłem nerwy i siły. Delikatnie mówiąc irytują mnie takie pajace, co dają coś z siebie tylko wtedy kiedy trzeba utrzymać koło.
Postanowiłem poczekać na ustawkę łódzką na poboczu trasy katowickiej. Po 5 minutach, ku mojemu zdziwieniu pojawia się Radzio, który jak się okazało też nie zdążył się zebrać na ściganie z Pabianiczanami. Czekamy dobre 15 minut i w końcu pojawia się towarzystwo z Łodzi. Byłem lekko zaskoczony ilością kolarzy, którzy się zebrali. Było ich około 40. Początek spokojnie, tak do 32km/h. Na wysokości Wodzina Prywatnego z tyłu peletonu poszedł atak i zaczęła się zabawa. Pech chciał, że niestety zachciało się chłopakom ścigać tam gdzie są największe dziury i w jedną solidną przejebał#m. Nie zdążyłem zareagować. Jak się potem okazało, takich co ja było co najmniej 7 :/ Coś tam chrupnęło przy rowerze, ale jak się w domu okazało, nic na szczęście się nie stało. Po wyjechaniu z Woli Kamockiej prędkości nie spadają poniżej 42. Przed Wadlewem ktoś pociągnął jeszcze mocniej i nie zdążyłem się już dobrze schować. Pęd powietrza zrobił swoje. Z 54km/h chwila i potem było już 39, a chłopaki oddalali się coraz szybciej. Niestety zaczął też padać deszcz i do domu mimo wszystko musiałem gnać dalej. Przywiozłem ze sobą chyba dodatkowo 2kg brudu :P